BUDOWNICTWO W DOBIE KORONAWIRUSA
mgr inż. Renata Niemczyk (ORGBUD-SERWIS)
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy dopiero w przededniu następstw jakie mogą wystąpić w budownictwie na skutek rozrastającej się, od ponad trzech miesięcy w Polsce, epidemii koronawirusa.
Wskaźniki GUS-u z marca 2020 r., wbrew powszechnym oczekiwaniom są jeszcze optymistyczne ponieważ wskazują, że w okresie trzech pierwszych miesięcy 2020 r. oddano do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem, odnotowano również większą liczbę mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym. Wzrosła również w marcu – miesiącu wprowadzenia szeregu ograniczeń i restrykcji przez rząd – o 3,7% produkcja budowlano-montażowa w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku oraz o 25% w stosunku do lutego 2020 r.
Zauważyć jednak należy, że wskaźniki te są niższe niż przed rokiem, co jest uzależnione od wielu złożonych przyczyn. Przede wszystkim prezentowane wyniki są wypadkową produkcji budowlanej o dużej bezwładności, wolniej reagującej na zmianę czynników zewnętrznych niż przemysł, w tym na czynniki związane z epidemią, oraz obserwowanego od roku dużego spadku ilości inwestycji samorządowych, przekładającego się na wartość produkcji budowlano-montażowej. Przyczyn tego spadku należy upatrywać przede wszystkim w pogarszającej się sytuacji budżetowej jednostek samorządowych związanej z ograniczonymi możliwościami zadłużania się tych jednostek, spożytkowaniem funduszy unijnych z lat ubiegłych i oczekiwaniem na fundusze na lata 2021-2027.
Poniżej zamieszczono wykres obrazujący ilość zamówień na roboty budowlane z Biuletynu Zamówień Publicznych w czterech pierwszych miesiącach 2018 r., 2019 r i 2020 r. Przyjęte parametry wyszukiwania to: wszyscy zamawiający w sektorze publicznym, zamówienia na roboty budowlane, wszystkie tryby zamówienia i ogłoszenie o zamówieniu.
Na wykresie wyraźnie widać spadek ogłoszeń w poszczególnych miesiącach 2020 r. w stosunku do 2019 r., ze spektakularnym wynikiem w kwietniu 2020 r. wynoszącym -36,2%, jak również spadek zamówień w 2019 r. w stosunku do 2018r. Dane te pośrednio świadczą o pogarszającej się sytuacji budżetowej państwa wbrew złudnie rosnącym wskaźnikom produkcji budowlano-montażowej uzależnionych od m.in. rosnących kosztów produkcji na które wpływ ma coroczny, urzędowo ustanawiany wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Z wywiadów przeprowadzonych w środowisku wynika, że produkcja budowlana spowalnia również na skutek odpływu pracowników z Ukrainy i absencji pracowników będących w kwarantannie. W mniejszym natomiast stopniu wpływ mają obostrzenia związane z organizacją miejsc pracy i ich zabezpieczeniem bowiem w większości na budowach praca odbywa się na wolnym powietrzu i z zachowaniem dystansu pomiędzy pracownikami.
Wywiady wskazują, że od momentu początku epidemii niewiele budów zostało wstrzymanych, natomiast coraz więcej przedsiębiorstw budowlanych zaczyna borykać się z kłopotami związanymi z nieregularnością dostaw materiałów budowlanych, surowców i sprzętu dostarczanych z Azji, Europy i Stanów Zjednoczonych. Trudno na razie wyrokować jak długo będzie trwał paraliż produkcyjny i transportowy związany z utrzymującą się epidemią na świecie i jakie skutki spowoduje w polskim budownictwie lecz już dzisiaj wiadomo, że nie pozostanie bez wpływu na polskie budownictwo. Przykłady mieliśmy w latach ubiegłych kiedy przestoje remontowanej rafinerii w Stanach Zjednoczonych produkującej polistyren stanowiący surowiec do produkcji styropianu, spowodowały jego niedostatek na rynkach europejskich i gwałtowny wzrost cen styropianu.
Przypuszczać należy, że wobec takiej sytuacji będą się cieszyły powodzeniem materiały i wyroby rodzimej produkcji. Pytanie tylko, czy polscy producenci będą w stanie efektywnie produkować, przy nałożonych odgórnie obostrzeniach dotyczących organizacji stanowisk pracy w dobie epidemii, wystarczającą ilość materiałów pokrywającą zapotrzebowanie rynku?
Jest jeszcze jeden aspekt obecnej sytuacji o którym należałoby wspomnieć. Mianowicie spowolnienie produkcji budowlanej przyczyni się z pewnością do zastojów płatniczych, ponieważ rezerwy finansowe dużych przedsiębiorstw mogą okazać się niewystarczające na pokrycie wszystkich zobowiązań finansowych, a inwestorzy, wobec mniejszej wydajności przedsiębiorstw budowlanych nie będą mieli podstaw do regulowania płatności. Z tego powodu prawdopodobnie najwięcej ucierpią średnie i małe firmy działające jako podwykonawcy.
Na razie to tylko przewidywania, a stan polskiego budownictwa będziemy mogli ocenić dopiero za kilka miesięcy.